Czy na pewno była jego córką?  Helena Bandrowska-Will urodziła się 20 kwietnia1920.

Z ewidencji miasta Poznania wynika, że przybył on do tego miasta 20 lipca 1920 roku ze Lwowa i został zameldowany wraz z żoną na ulicy Mielżyńskiego 4.

https://e-kartoteka.net/en/search?signature=14255#show

O córce ani słowa a powinien być wpis.

Podobno tylko dwie rzeczy są pewne ;-)

Taką wzmiankę znalazłem kiedyś w jakimś artykule i poszedłem tym tropem.

Znam te kartoteki. Na jednej jest data urodzenia, na drugiej nie ma. Tak czy inaczej, miał dwie córki, którym dedykował swoje książki :)

Może nieślubne były? W każdym razie pisarz zapomniany. No i nie chwalił się swoim życiem osobistym. Nawet u Minakowskiego nie ma nic. Ktoś na genialny prowadzi drzewko genealogiczne rodziny Banderowskich i tam też nic. 

No niestety, ale żeby potwierdzić albo zaprzeczyć faktowi, że Helena była córką Jerzego trzeba by  dotrzeć do jej aktu zgonu, aktu małżeństwa lub chociażby do papierów, które składała na uczelni. Akt urodzenia pewnie jest poza granicami Polski. Dla osób spoza rodziny - nierealne. Dla historyka, piszącego pracę biograficzną - bardziej realne.

W każdym razie jest gotowy temat dla historyka lub genealoga.

Proszę bardzo. Sprawdziłam. Wiki się pomyliła.

No dobra zmieniłam wpis w Wiki.

Wklejam samo to pole.

Tzn tak zakwalifikowane. A jak było? Pewnie się nie dowiemy czy "osoby trzecie" zaangażowane. I nie medykom rozstrzygać wtedy czy przyczyną złamania podstawy czaszki było świadomie działanie Juliusza (w tym zakresie).

Musiał akurat do Krakowa?:(

To rozumiem. I rozumiem, że Kraków mógł się wydawać i blisko rodzinnych stron

http://bochniacy.pl/wp-content/uploads/2018/11/WB_R_XXX_115_Nr1_2018.pdf

i bezpieczniejszy

ale wyszło jak wyszło

I dlatego w Miejskim Domu Starców (Lubicz 25) się znalazł? Chyba, że to już wtedy nieaktualny adres.

Tekst na czerwono wygląda na dopisek, którego lekarz (szpitalny, po dokonaniu autopsji?) nie zmieścił we właściwej rubryce, wypełnionej wcześniej przez innego lekarza. Teraz też potrzeba kogoś, który mógłby do końca rozszyfrować tę pierwszą diagnozę. Z moją niemedyczną łaciną moge tylko odczytać: Com[m]otio cerebri Bronchopneum[onia] Susp.[ensio] - w tym miejscu jakiś skrót, który z niczym mi się w tym kontekście nie kojarzy -  intoxicat.[io]. I po polsku - samobójstwo ze znakiem zapytania. W kazdym razie, jesli to dobrze czytam, w opisie jest powieszenie i zatrucie. Ten drugi lekarz już nie miał wątpliwości.

Nie wiem, córki też dorosłe - prawda? I Warszawa (tak? obie?) nie krakowski przytułek.

Różnie bywa. O to tak a propos gonienia króliczka - że niekoniecznie od córki można zacząć, a od samego autora  - jest co gonić  i jak widać źródła niektóre "o klik".

Intoxicatio to może być zatrucie alkoholowe lub lekowe. Co do zawsze hipotetycznego charakteru słowa "samobójstwo" to jest rzecz oczywista. Niemniej jednak wszystko na to wskazuje, przynajmniej w sposób wysoce prawdopodobny. Za kazdym samobójstwem kryje się tragedia, której nie umiemy sobie wyobrazić.

O ile dobrze rozumiem, Juliusz umarł prawdopodobnie w wyniku ran odniesionych dwa dni wcześniej, a "zginął w powstaniu", czyli w walce lub w wyniku walki, jego syn.

w psb chyba jest błądw biogramie

Wydaje się, że Paweł ginie w Powstaniu, Andrzej zaś rok wcześniej (synowie Juliusza)

Ale "piję" do  "1940 - ginie jego brat Jerzy, .."

koło 300 tys.

Wysiedlenia przeprowadzano najczęściej w późnych godzinach wieczornych lub wcześnie rano. Wysiedleńcy mieli na spakowanie podstawowych rzeczy około pół godziny. Zezwalano im na zabranie bagażu ręcznego o wadze około 12 kg na osobę (od wiosny 1940 podniesiono ją do 25–30 kg) oraz pieniądze w kwocie 200 zł. Pozostały majątek musieli zostawić przyszłym niemieckim kolonistom.

Chapeau bas!

Kolejny puzel do tej układanki. Mam nadzieję, że zdradzisz źródło :)

Wielkie dzięki!

Z Krakowa, a właściwie w tamtym czasie z jego okolic, pochodziła matka Jerzego. Pewnie dlatego ten kierunek wybrał.

Umami podał, za co dzięki. Archiwum w Kraków, księga zmarłych chrześcijan z 1940 roku.  WWiki poprawiłam, czeka na zatwierdzenie. Co ciekawsze w wersji niemieckiej data jest prawidłowa. 

Historia faktycznie smutna. 

Zmana jest widoczna od razu dla zalogowanych redaktorów. Przy okazji dowiedziałem się, ze jestem już "redaktorem", zapewne po iluś tam wpisach, które przeszły przez kwarantannę. Skorzystałem z tego i podziekowałem publicznie Gordianie2021, czyli pani Ewie. Sam na razie nie wiem, jak się te podziękowania objawią.

Niezalogowani mogą zobaczyc poprawkę, wchodząc w historie edycji:

Generalnie do wszystkiego, co pisza i drukują, trzeba mieć ograniczone zaufanie. Zwłaszcza do encyklopedii i innych książek, które roszczą sobie pretensje do "autorytetu". Wikipedia takich pretensji nie ma, co wynika z jej natury - redagowac ja może każdy nawet bez logowania - ale de facto jest najłatwiej dostępną, najobszerniejszą i najczęściej konsultowaną encyklopedią świata. Z tego powodu wykorzystywana jest do siania dezinformacji, autopromocji, walki politycznej, a często po prostu chuligańskich wybryków i głupich żartów, które niestety moga rozejść się jako "wiedza". Z haseł usuniętych z anglojęzycznej Wiki zrobiono nawet Deletionpedię. Ale, przyznajmy, dla sprawdzenia czegoś sięgamy najpierw tam.

Nie warto, moim zdaniem, zakładać własnej Wikipedii, bo to zadanie niewykonalne. Lepiej poprawiać. A korzystając, zachować krytycyzm, zwłaszcza jeśli dany drobiazg ma decydujące znaczenie dla wywodu, który na wikipedycznej wiedzy opieramy.

Btw, autor niemieckiego hasła o nicku New European, który swoje konto z Wiki potem usunął, podał poprawną datę w 2007 roku, ale nie wiemy, gdzie ja znalazł. Dlatego ważne jest, żeby skrupulatnie podawać źródła informacji.

Podziękowania dla wszystkich.

Może się uda wydrukować na 82, na co mam nadzieję. Dzięki wielkie.

Nic nie podawałem, zasługi należą się komuś innemu :)

Śmieci to może za dużo powiedziane, ale różne "babole" się zdarzają.

Oj tam, oj tam. Pierwszy raz to zobaczyłem. Bardzo ciekawe źródło!

No,  moze...

...  zdziebko  za  duzo,  ale  tych  roznych  "baboli"  jest  naprawde  calkiem  duzo...  no  i  "natknelam  sie"  na  kilka  wpisow,  ktore  zostaly  zwyczajnie  "zredukowane"  co  do  tresci  wczesniej  zamieszczonych.  Takze  dzisiejsze  wpisy  w  WIKI  traktuje  z  tzw.  dystansem.

Bardzo dziękuję :)

Notka jak notka, ale komentarze!

Wiele razy zastanawiałem się, co wtedy się wydarzyło. Przyjechał do Krakowa i umarł.

Wczoraj zrobiłem sobie spacer po miejscach tego tragicznego finału. Miejskiego Domu Starców nie ma. Na jego miejscu stoi budynek Instytutu Nafty i Gazu, kiedyś chyba również Węgla, takie neony przynajmniej pamiętam sprzed lat. Szpital św. Łazarza to obecnie Szpital Uniwersytecki, wielki kompleks przy ul. Kopernika.

Miłej lektury :D

Przejrzałam wczoraj spis deportowanych z Poznania z początku 1940 roku, ale nazwiska Bandrowskiego nie znalazłam. Być może jest na listach wcześniejszych, które nie są poskanowane.

Do 1939 (włącznie) zdaje się, że w

https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/14671682

dlaczego tak (tzn miejski w Caritasie) - nie mam pojęcia:( ale jest to punkt wyjścia jakiś.

I dobry pretekst by się w nowym budynku Archiwum Narodowego w Krakowie pojawić, obwąchać, rozpytać:)

Wielkie dzięki za pomoc! Przymierzałem się do przeglądnięcia tych poznańskich dokumentów a tutaj taka niespodzianka :)

Może trochę fantazjuję, ale być może on sam wyjechał z Poznania do Krakowa, nie czekając aż go wysiedlą?

Widzę, że do wstawienia ostatniego elementu tej układanki jest jeszcze daleko ;-)

Zawsze jest dlaeko, a "ostatni element" to linia horyzontu - nieosiągalna rzecz. Decyduje ile zasobów (czasu, pieniędzy) chcemy poświęcić. Wrocławskie meldunkowe na poprzednie miejsce zamieszkania (skąd przyjechała) znanej córki  mogą zaprowadzić. Tu pewnie ściana (raczej zniszczone), ale jakaś szansa jest. I kontakt z rodziną - jeśli są chętni do rzucenia światłą, co nie oczywiste. Nie każdy zdecyduje się na badanie czy pradziadek popełnił samobójstwo i dlaczego, gdzie rodzina była, czy mieli kontakt etc. I na konfrontowanie opowieści (przekazu rodzinnego) z dokumentami.

Wrzuciłam ten akt zgonu oraz kilka pytań na fejsowej grupie genealogicznej. Może ktoś coś jeszcze podpowie.

To nie jest akt zgonu:)

Ale to ma znaczenie:) w USC w Krakowie w 2021 powinny być dostępne bez problemu akta zgonów  z 1940 roku, wręcz od ręki, dla każdego chętnego.

"Popatruję" czy gdzieś nie ma śledztw, a przynajmniej wniosków. Ktoś przy takim opisie powinien wyrazić opinie. Karta zgonu (z takim policyjnym) może być na Cmantarzu Rakowickim, ale nigdy nie sprawdzałem co i z jakiego okresu ma zarząd - to tylko hipotetycznie.

Ale najbardziej rozwojowa w zaresie "od kiedy" "skąd" (i może "dlaczego") wydaje się dokumentacja dopu opieki - jeśli zachowana. 

Ale co raczej nie?:)

Cezura "80 lat" nie obejmuje "ksiąg zmarłych", a ASC. Akt zgonu raczej jeszcze w USC (ANK wstrzymał m.in. z uwagi na przeprowadzkę przyjmowanie aktów stanu cywilnego z USC w Krakowie) 

Nagłe zejście zgłaszano (choć w 1940 różnie mogło być, nawet w Krakowie). To sędzie śledczy określał "czy samobójstwo", to nie a priori, a post - na skutek wszczęcia procedury. Nie na wejściu (lekarz, opiekun, kierownik placówk) stwierdza "czy samodzielnie, czy ktoś pomógł". Bez wchodzenia w drastyczne szczegóły - lekarz stwierdza bezpośrednią przyczynę, nie tego kto ją spowodował. 

Czy "elegancko" to nie wiemy. Jego historia zatoczyła koło i zamknęła się w mieście jego dzieciństwa...

super

No cały czas oczekuje na przejrzenie.

"W związku z dużą ilością zgłoszonych zmian, czas oczekiwania na zatwierdzenie wydłużył się..." Miejmy nadzieję, że nie w nieskończoność" :D

W Wiki zatwierdzili zmianę daty  śmierci Jerzego. Mały sukcesik.

Dobre i tyle.